Odnaleziono wiersz Juliusza Słowackiego
Niedawno odnaleziono jeden z wierszy Juliusza Słowackiego. Utwór był znany tylko po części. W 210. rocznicę urodzin wieszcza, jego kompletny wiersz wydrukowała „Rzeczpospolita”. Autorem tłumaczenia jest aktor Jerzy Radziwiłowicz.
Juliusz Słowacki – jeden z naszych narodowych wieszczy, czołowego przedstawiciela polskiego romantyzmu. Jego znakomitą poezję i dramaty (Balladyna, Kordian) do dziś omawia się w szkołach – napisał „Cmentarz Pere-Lachaise” do sztambucha pewnej paryżanki – w języku francuskim. Wiersz zaginął, o samym wierszu wiemy wyłącznie z jednego z listów do matki poety – Salomei Słowackiej Becu. Zachowaną drugą część utworu przetłumaczył Leopold Staff.
Odnaleziony niedawno sztambuch – zawierający zaginiony wiersz – zakupiła Biblioteka Narodowa. Przekładu utworu dokonał wybitny aktor Jerzy Radziwiłowicz, znany także z tłumaczeń sztuk Moliera. Tłumaczenie – razem z oryginałem – „Rzeczpospolita” wydrukowała w 210. Rocznicę urodzin Juliusza Słowackiego.
Oto tłumaczenie wiersza:
„Tu brzeg; morze żyjących tu już tylko pianę
Niesie – i składa – gniewne w skonania godzinie.
Tu przychodzę posiedzieć sam, gdy mgła spowinie
Ciemne, smętne cyprysy wiatrem kołysane.
Tu miasto, gdzie gniew niebios pałace wciąż wznosi
Na pomieszkanie dla tych, których dżuma skosi.
Lubię patrzeć, gdy stanie widnokrąg w czerwieni,
Na blady na nim zarys Paryża spowity
W opalowe opary, na wież jego szczyty
Tarcze słońca plamiące, na grę światłocieni
I złote na nich blaski, nim w mroku utoną
Tam, kędy zmierzch ciemniejszą opada zasłoną,
Gdzie się w niebo przeźrocze dźwigają ponuro
Pałace, wieńcząc czoła lazurową chmurą,
Gdzie się wierzby płaczące chylą ku Sekwanie,
Tam się kościół prastary wznosi nad wodami,
Łowiąc błękit niebieski w sklepień żebrowanie;
Gdy czerń jego gotyckich pociętych blankami
Filarów mgieł oparem jawi się owiana,
Rzec by można, że mara, duch, zjawa z Osjana,
Widmo damy sprzed wieków wśród cisów półśpiące,
Wiatrom wieczoru czoło w woalu koronce
Podając, zamyślone rzuca nam spojrzenie.
Wśród gmachów we mgle skrytych słup w bruku kamienie
Wbił olbrzym dziś już martwy; jeszcze się rumieni
Jego kolumna z brązu o wieczornej łunie,
Jeszcze stoi, bez głowy, lecz niebawem runie…
I lilie tam zakwitną – i chwast się rozpleni.
Cóż mi to!… wzrok obracam gdzie indziej… za mgłami
Posągi ponad mostu wznoszą się łukami;
Jak widma, gdy grobowce porzucą zmurszałe,
By stanąć u bram piekieł, gdzie jęk i zatrata,
I czarne wody Styksu, tak stoją tam – białe.
Noc już zapada – spływa miesięczna poświata,
Żałobnych się cyprysów listki wysrebrzyły.
Moja dusza powraca spać między mogiły.
I widzę inne blade obrazy – pejzaże –
Unoszą mnie daleko: w cieniu jodły marzę,
W lasach, które tak smutno szumią w tej krainie,
Wśród naszych pól piaszczystych, gdzie strumieniem płynie
Złoto ciemnych janowców… Ach! Kto przez zielone
Chciałby ze mną iść gaje, szronem roziskrzone?
Gdzie śnieg sypie się z wiśni, gdy wiatr płatki białe
Strąca z nich i po ziemi rozsiewa – omdlałe.
I teraz, gdy z ojczyzny życia mnie koleje
Unoszą, odbierając powrotu nadzieję,
Boję się, żem się na nią zapomniał napatrzeć,
Gdym odjeżdżał, i może w pamięci się zatrzeć”.
Oryginał można przeczytać tutaj.
Publikacja nieznanych dotąd wierszy czy książek to zawsze ważne wydarzenie w świecie literatury. Tłumacze mają w tym swój znaczący udział.
Źródło tekstu i grafiki: https://www.rp.pl/Literatura/309039937-Niepublikowany-wiersz-Juliusza-Slowackiego-odnaleziony.html