Czy sztuczna inteligencja zagraża tłumaczeniom?
Zdumiewające możliwości AI fascynują kolejnych użytkowników. Niektórzy używają jej do kreatywnych zabaw, inni do pracy. Sprawdza się też jako tłumacz – tylko czy na pewno? Czy warto powierzyć tłumaczenia sztucznej inteligencji?
Sztuczna inteligencja – czyli AI (z języka angielskiego: Artificial Inteligence) – coraz częściej jest obecna w naszym życiu. Wciąż bardzo dynamicznie się rozwija. Zafascynowani użytkownicy chętnie testują jej możliwości. Przykładowo tworzą grafiki, wysyłają własne zdjęcia, aby system AI przygotował analogiczne awatary, zlecają namalowanie obrazu w stylu konkretnego malarza albo napisanie fragmentu nieistniejącej książki znanej pisarki bądź też zadają AI pytania i analizują odpowiedzi. Nierzadko robią to wszystko jedynie dla zabawy.
Jednak AI może równie dobrze służyć do „prawdziwej” pracy. Mamy tu do czynienia z istną rewolucją procesów tworzenia treści. Czyżby to oznaczało, że w przyszłości zastąpi pracę ludzi i ich wysiłki? Czy branża tłumaczeniowa jest zagrożona? Przecież dzięki chatowi GPT wystarczy tylko wkleić rozbudowany tekst w przeznaczone do tego okienko i wydać odpowiednie polecenie, aby w kilka chwil otrzymać tłumaczenie na wybrany język. Warto przypomnieć osławiony dawny „translator”, którego tłumaczenia charakteryzowały się niską jakością, więc zamiast pomagać wzbudzały raczej śmiech i zażenowanie. Jednak dzisiejsze AI jako narzędzie jest dużo lepiej rozwinięte i o wiele bardziej pomocne. A zatem: czy profesjonalni tłumacze i tłumaczki są jeszcze w ogóle potrzebni? Wszak poprzez wprowadzenie narzędzi w rodzaju Chata GPT rynek tłumaczeń już się zmienił.
Trudno nie docenić zalet działania sztucznej inteligencji przy tłumaczeniach. Przede wszystkim w czasach, gdy wszystko chcemy mieć szybko, chat GPT wychodzi temu naprzeciw. Realizuje tłumaczenia błyskawicznie i całkiem efektywnie, w wielu kombinacjach językowych – na przykład z języka angielskiego na polski, z niemieckiego na francuski, z ukraińskiego na czeski, z chińskiego na wietnamski. To komfortowe i może znacząco ułatwić komunikację między użytkownikami różnych języków. Bywa, że i samym tłumaczom może pomóc w trudniejszych zagadnieniach, naprowadzając ich na właściwy translatorski trop. Dla przykładu: szybko może wyjaśnić zawiłości techniczne czy odwołania w tekście literackim. Last, but not least – takie tłumaczenie jest też tańsze.
Mimo wszystko należy sobie zadać pytanie, na ile możemy ufać AI i takiemu wygodnemu, błyskawicznemu tłumaczeniu. Odpowiedź jest jednoznaczna: trzeba do tych przetłumaczonych tekstów podchodzić z dużą podejrzliwością. Tłumaczenia z pomocą AI to jednak wciąż rozwiązanie generowane przez maszynę. W tak przygotowanych tłumaczeniach pojawiają się błędy, zwłaszcza w tekstach specjalistycznych. Im bardziej specjalistyczny jest tekst, i im bardziej niszowej dziedzinie poświęcony, tym większe prawdopodobieństwo wystąpienia potknięć, nierówności czy niekonsekwencji w doborze ekwiwalentów pojęciowych – co łatwo doprowadzi do dyskwalifikacji tekstów. Sztuczna inteligencja nie ma wiedzy sama w sobie – bazuje na tym, co znajdzie w internecie. Jedno słowo często tłumaczy na różne sposoby, nie dostosowując go do kontekstu. Zgodnie z zaprogramowanymi mechanizmami AI umieszcza w tłumaczeniu słowo o największej skali występowania w sieci, co może nie współgrać z przekładanym tekstem. Poza tym to narzędzie podatne na manipulacje – wystarczyłoby wprowadzić w internet fake newsy, aby zdezorientować AI. Nic dziwnego, że powstała nowa profesja związana z redakcją i korektą takich tekstów: specjaliści mają za zadanie weryfikować poprawność informacji użytych przez AI. Tekst wygenerowany przez sztuczną inteligencję rzadko jest bezbłędny. Często mowa tu o potknięciach, na które nie pozwoliłby sobie żaden szanujący się tłumacz.
Co więcej, jeśli chat GPT nie jest czegoś pewien (jeśli można to ubrać w tak spersonalizowaną formę), to z równą łatwością, jak „tłumaczy”, uzupełnia luki. Zdarza się, że odbiega wtedy od oryginału, choć z początku zauważenie tego może być trudne. Im bardziej skomplikowany oryginał, tym większe ryzyko nadmiernej „inwencji twórczej” translatora – a stąd już tylko krok do tłumaczeniowej porażki. A zatem mogą pojawić się błędy (żeby nie nazwać tego bzdurami) na przykład w artykułach naukowych przeznaczonych do publikacji, w tłumaczeniach z zakresu farmacji (jeśli dany lek czy produkt nie został jeszcze szeroko omówiony), błędy w tłumaczeniach z zakresu bankowości, tłumaczeniach prawnych, albo na stronach internetowych przygotowanych w wielu wersjach językowych z myślą o potencjalnym odbiorcy. Koszty takich pomyłek „usłużnego” i „praktycznego” narzędzia mogą być ogromne.
Co pozostaje potencjalnie najbardziej dyskredytujące dla tego rodzaju tłumaczeń? AI obce są wszelkie niuanse. To oprogramowanie w dużej mierze zamknięte na konteksty kulturowe. Być może potrafi stworzyć językowo i gramatycznie poprawne tłumaczenie, ale zazwyczaj to za mało. Jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed niektórymi tłumaczami jest osadzenie przekładanego tekstu w odpowiednim kontekście – to przeważnie wymaga nie tylko znajomości języka, ale także gruntownej wiedzy na temat kultury kraju, w którym się go używa, zwyczajów, jak również wydarzeń o charakterze historycznym. Inaczej mówiąc, nie tylko język jest ważny, ale odpowiednia lokalizacja tłumaczenia – a przecież to złożony proces. Tego AI na razie nie przeskoczy.
W Lingua Lab uważnie śledzimy najnowsze udogodnienia i trendy w branży tłumaczeniowej. Nie da się ukryć, że AI przebojem wdarło się w nasz świat i można efektywnie używać jej zasobów. Może też służyć jako narzędzie pomocnicze przy realizowaniu tłumaczeń. Niemniej należy z niego korzystać ostrożnie. Nie sposób pokładać w nim pełnego zaufania. To człowiek, czy ściślej: uzdolniony tłumacz bądź tłumaczka – nie maszyna – jest w stanie wyłapać wszelkie skomplikowane zależności między oryginalnym tekstem, językiem źródłowym i docelowym a gotowym tłumaczeniem. Warto przypomnieć, że proces przekładu wiąże się z wielką odpowiedzialnością – choćby przy tłumaczeniu wszelkiej dokumentacji (na przykład medycznej), specyfikacji techniczno-ruchowych, instrukcji obsługi, analiz ekonomicznych, aktów metrykalnych i wielu, wielu innych. Zrzucenie tej odpowiedzialności na maszynę czy oprogramowanie to ryzyko, którego lepiej nie podejmować. Takie tłumaczenie nigdy nie będzie w pełni profesjonalne.
AI to świetny wynalazek – niemniej tłumaczenia zostawmy w rękach doświadczonych tłumaczy z biur tłumaczeń!