W XXI wieku obraz obłożonego wielkimi tomami słowników tłumacza właściwie już się zdezaktualizował. Dzisiejsi profesjonalni tłumacze w swojej codziennej pracy mogą korzystać z zaawansowanych technicznie narzędzi. Jednym z takich nieocenionych pomocników tłumacza jest glosariusz.

Istnieje stereotyp, zgodnie z którym wystarczy znać język docelowy, aby dobrze przetłumaczyć tekst. Rzecz jasna, znajomość języka to podstawa, niemniej sprawa może być bardziej skomplikowana, zwłaszcza przy tekstach specjalistycznych – na przykład prawnych, medycznych, technicznych czy finansowych. Oczywiście, w profesjonalnych biurach tłumaczeń konkretny tekst trafia do specjalistów w danej dziedzinie. Kluczem do dobrego przełożenia takiego tekstu jest także spójność terminologiczna, zwłaszcza tam, gdzie wymagana jest bezwzględna precyzja. Jeśli jeden termin jest stosowany zamiennie, to może prowadzić do niezrozumienia tekstu – czy chodzi o instrukcję obsługi skomplikowanego sprzętu, raport finansowy, umowę czy na przykład ulotkę opisującą działanie leku. W tym przypadku jeden błąd może nie tylko negatywnie rzutować na wizerunek firmy, ale – co gorsza – zagrozić zdrowiu człowieka czy sprawności maszyny. Na szczęście dziś profesjonalne biura tłumaczeń mogą wspomóc się dedykowanymi narzędziami, które pomagają dbać o spójność terminologiczną i wysoką jakość tłumaczeń. Jednym z nich jest glosariusz.

Glosariusz (od łacińskiego glossarium czy greckiego glossa: „język”, „niejasne słowo wymagające objaśnienia) ma rodowód średniowieczny. Pierwotnie stanowił zbiór przypisów do poszczególnych słów czy fragmentów tekstu, wprowadzonych przez kopistę manuskryptów. To prototyp współczesnych przypisów. W dzisiejszych czasach takie wyjaśnienia umieszczane są na dołu danej strony lub na końcu książki. A w jaki sposób glosariusz przydaje się w pracy tłumacza?

Dziś glosariusz to słownik związany z daną dziedziną wiedzy (na przykład: chemia, technika, bankowość, farmacja). Zawiera nie tylko pojedyncze słowa, ale także całe frazy w określonym języku (angielskim, niemieckim, bułgarskim, chorwackim, macedońskim, wietnamskim, ukraińskim itp.). Niekiedy taki glosariusz – na przykład w formie listy przydatnych terminów – może być dodatkiem do oprogramowania tłumaczeniowego, niezbędnego dla realizacji większych projektów. Przykładowo w ramach oprogramowania CAT (Computer Assisted Translation), najpopularniejszego narzędzia przeznaczonego dla tłumaczy, można stworzyć bazę tłumaczeń bądź opracować własny zestaw terminów dla określonej dziedziny.

Zdarza się, że przy glosariuszu współpracują i klient i biuro tłumaczeń. Zleceniodawca często poza plikiem do przetłumaczenia przesyła gotową bazę danych – z wyrażeniami źródłowymi, przykładami, zastosowaniami, komentarzami, grafikami czy wszelkimi dodatkowymi materiałami, które mogą pomóc w tłumaczeniu. Dzięki temu tłumacze mogą osiągnąć najlepszy efekt w swojej pracy. Glosariusze mogą być tworzone dla danych branż czy nawet poszczególnych firm. Zawodowy tłumacz może skorzystać z baz terminologicznych w wersji elektronicznej (czasem tworzonych samodzielnie w trakcie wykonywania tłumaczenia). To daje mu błyskawiczny dostęp do informacji, a to przyspiesza i usprawnia jego pracę, zwłaszcza jeśli wykonuje kolejne zlecenia dla tego samego klienta. Korzystanie z glosariusza jest bardzo istotne, bo pozwala na ujednolicenie występujących w tekście terminów czy fraz (przydaje się również, gdy nad większym zleceniem pracuje kilkoro tłumaczy). Dzięki temu tekst docelowy jest spójny i bardziej czytelny.

W tworzeniu glosariusza można wymienić kilka etapów: tłumacz przygotowuje zestaw specjalistycznych wyrazów, konsultuje ze zleceniodawcą te terminy pod kątem ich poprawności – wówczas ustala się ewentualne warianty (mogą się pojawić także dodatkowe objaśnienia czy informacje dotyczące zastosowania poszczególnych słów w tekście docelowym). Niektóre słowa mogą widnieć w glosariuszu jako nieprzeznaczone do tłumaczenia – dla przykładu nazwy własne. Glosariusz musi być konkretny – jednemu terminowi odpowiada jedno tłumaczenie, zgodne z zakładanym kontekstem (inaczej niż w przypadku tradycyjnego słownika, w którym można znaleźć alternatywy dla tłumaczenia danego słowa). Ostatecznie zleceniodawca zatwierdza glosariusz, choć oczywiście można go stale rozbudowywać o nowe terminy. Ma on charakter roboczy, wciąż zmienia się i rozwija wraz z kolejnymi projektami tłumaczeniowymi. Przekład z użyciem gotowego glosariusza jest bardziej spersonalizowany.

Innym ważnym narzędziem jest pamięć tłumaczeniowa, gdzie zostają zapisane i aktualizowane tłumaczenia. To rodzaj bazy, która pozwala na zachowanie spójności nie tylko pojedynczych słów, ale także całych zdań czy zwrotów. Takie zwroty można wykorzystać w przyszłości przy kolejnych zleceniach. Korzystanie z pamięci tłumaczeniowej ma znaczący wpływ na efektywność pracy tłumaczy i tłumaczek – przyspiesza proces tłumaczenia dla danego klienta, pomaga oszczędzać czas i koszty (nie ma konieczności ponownego tłumaczenia całych partii tych samych tekstów – na przykład umów czy instrukcji obsługi różniących się jedynie w szczegółach).

Tłumaczenie to zwykle dużo bardziej skomplikowany proces niż, zdawałoby się proste, przełożenie tekstu z jednego języka na drugi. W dobie globalizacji przed tłumaczami i tłumaczkami pojawiają się coraz to nowe wyzwania. Dziś jednym z najważniejszych jest umiejętne zarządzanie terminologią w zleceniach, dbałość o precyzję i jednolitość językową w przypadku wieloaspektowych, wielojęzycznych zleceń. Tutaj z pomocą przychodzą zwłaszcza glosariusze. Sprawdzały się w średniowieczu, sprawdzają się również teraz – choć z wykorzystaniem nowoczesnych technik. Coś, co kiedyś było zaledwie notatką na marginesie, dziś okazuje się kluczowe. Glosariusze oszczędzają czas tłumaczy, a ich praca (zarówno jako jednostek, jak i jako zespołu pochylającego się nad jednym projektem) jest bardziej efektywna. To wszystko finalnie bardzo pozytywnie wpływa na renomę biura tłumaczeń.