Wydawałoby się, że tłumacze stają się niepotrzebni skoro mamy coraz to nowocześniejsze narzędzia generujące wręcz błyskawiczne przekłady. Oczywiście, to mit. Sztuczna inteligencja nie poradzi sobie na przykład z tłumaczeniem książek. Mimo wszystko tłumacze literaccy mogą jej coś zawdzięczać.

Sztuczna inteligencja (AI) jest główną bohaterką istnej rewolucji cyfrowej, której świadkami jesteśmy w ostatnich latach. Dzięki nowoczesnym narzędziom technicznym zmienia niemal każdą branżę, usprawniając i optymalizując wiele procesów. To, co dotąd było czasochłonne, teraz może okazać się błyskawiczne. Działanie AI nie pozostaje też bez wpływu na tłumaczenia, tym bardziej, że w tak szybko zmieniającym się świecie doby globalizacji, potrzebujemy natychmiastowej i skutecznej komunikacji, w której nie powinny nam przeszkadzać bariery językowe. Dzięki nowym technikom i narzędziom łatwo możemy przetłumaczyć tekst nie tylko z polskiego na angielski czy niemiecki, ale także w mniej oczywistych kombinacjach językowych – na przykład z czeskiego na chorwacki, z wietnamskiego na szwedzki czy z chińskiego na ukraiński.

Rozmaite narzędzia oparte na AI służą również biurom tłumaczeń, tłumaczom i tłumaczkom. Obecnie sztuczna inteligencja najlepiej radzi sobie przede wszystkim z prostymi tekstami nie wymagającymi interpretacji dokumentami, z tekstami technicznymi, prawniczymi czy finansowymi – tymi, które są oparte o konkretne formuły, określone słownictwo i mają stałą formę. AI nie sprawdza się jeszcze dobrze w tekstach nieoczywistych, bardziej skomplikowanych, emocjonalnych w tonie, nastawionych na wywoływanie określonych efektów czy wrażeń. Na przykład może mieć problem z tekstami marketingowymi, bo rozumie je dosłownie. To może być trudne zwłaszcza przy sloganach reklamowych, które opierają się na grach językowych, żartach, nawiązaniach kulturowych. AI prawdopodobnie zgubi te wszystkie niuanse, a ponadto nie dopasuje takiego tekstu do odbiorcy. Podobnie może być z literaturą piękną – narzędzia nie wyłapią głębi tekstu, stylu specyficznego dla każdego autora lub autorki, zróżnicowania językowego (choćby w obrębie wypowiedzi różnych bohaterów powieści). Nie da się przetłumaczyć książki, wrzucając ją po prostu do dowolnego translatora. Zdarza się, że w przypadku niektórych publikacji (na przykład poradników czy przewodników) oskarża się twórców o przetłumaczenie tekstu przez sztuczną inteligencję – taki przekład łatwo zdyskredytować.

Inaczej mówiąc, w tłumaczeniu książek wciąż niezbędny jest człowiek – wrażliwy na słowo, aluzje, nawiązania, dobrze wyczuwający styl pisarza czy pisarki. Nie tylko przekładający tekst, ale przede wszystkim oddający jego sens. Czy to znaczy, że tłumacz literacki nie może korzystać z możliwości sztucznej inteligencji? Bynajmniej. Oczywiście maszyna nie wykona za niego tłumaczenia – i nie powinna – ale może z powodzeniem pomóc mu w pracy. Niektórzy tłumacze czy tłumaczki wrzucają fragmenty oryginału do translatora, aby ogólnie zorientować się w znaczeniu. Sztuczna inteligencja sprawdzi się w poszukiwaniu skomplikowanych terminów, opisu działania maszyn, ale także poprawnej formy. Dzięki niej da się błyskawicznie uzyskać dokładne informacje – często z obrazowymi opisami czy zdjęciami.

Istnieją również narzędzia czy oprogramowania, które tłumacze literaccy mogą z powodzeniem wykorzystać w swojej pracy. To przykładowo:

DeepL – to oprogramowanie, które coraz bardziej zyskuje na popularności dzięki dokładnym tłumaczeniom i możliwości zachowania dużej kontroli nad procesem tłumaczenia. Tłumaczy z 30 języków międzynarodowych w 33 wariantach (w tym amerykański i brytyjski angielski czy chiński tradycyjny bądź mandaryński);
ChatGPT – flagowe narzędzie AI. Tłumaczy dokumenty na ponad 50 języków. Może także wyszukiwać potrzebne informacje. Jest powiązany z innymi przydatnymi oprogramowaniami, jak UPDF czy Sider.ai);
Google Translate – zdecydowanie najbardziej znane narzędzie do tłumaczenia maszynowego. Obsługuje ponad 130 języków. Działa poprzez tłumaczenie maszynowe neuronowe. Tekst można też sprawdzać za pomocą głosu;
Tłumacz Microsoft Bing – umożliwia tłumaczenie tekstów on-line na ponad 30 języków. Może także tłumaczyć mowę, co może się przydać przy konsultacjach tłumaczy na przykład z zagranicznymi ekspertami;
TextCortex – obsługuje do 28 języków (w tym także odmiany formalne dla niektórych z nich). Dba o właściwą strukturę zdań, gramatykę i formalność.

Każdy fragment przetłumaczony przez oprogramowanie należy później dokładnie sprawdzić z oryginałem. Paradoksalnie błyskawiczność tłumaczenia może rzutować negatywnie na jakość tekstu. Gubią się gdzieś znaczenia, idiomy, a poszczególne słowa nie pasują do danego kontekstu, są za słabe, za mocne bądź zwyczajnie nienaturalne. Zdarza się, że tłumaczą rzeczy niepodlegające tłumaczeniu (na przykład nazwy własne) albo proponują rozwiązania językowe nie do zaakceptowania. Również zastosowana interpunkcja czy składnia mogą pozostawić wiele do życzenia. Poprawianie po AI to konieczny etap procesu tłumaczenia.

Technika idzie naprzód, ale nie poradzi sobie ze wszystkim. Mało prawdopodobne, aby sztuczna inteligencja zastąpiła tłumacza literackiego. Może być jedynie pomocnym narzędziem – ale na pewno nie jedynym rozwiązaniem. Obecnie coraz bardziej docenia się wybitnych tłumaczy literackich i ich niełatwą pracę – dostają nagrody i stypendia, organizuje się dla nich rezydencje twórcze. Warto podkreślić, że to specyficzny rodzaj tłumaczenia. Tu przecież nie chodzi o proste kopiowanie. Nieprzypadkowo mówi się, że tłumaczenie książki to pisanie jej od nowa – a tłumacz jest współautorem, bo od niego tyle zależy. Tłumacze literaccy raczej nie oddaliby współautorstwa przekładu AI!